Synestezja nieświadoma

…dzwoni do mnie Kumpela. Słyszę w jej głosie ogromne podekscytowanie  tym, gdzie się znajduje. Mówi, że koniecznie muszę do niej przyjechać, bo trafiła w miejsce, które zachwyci mnie do obłędu. Proszę ją o zdradzenie chociaż kilku najmniejszych szczegółów, na co Kasia mówi ok., to słuchaj uważnie…Zaczynam słyszeć w słuchawce jakieś  znajome melodie , ale…jakby je ktoś wygrywał na harfie..? Przyjemnie płynące dźwięki, ktore działały w jakiś niesamowicie błogi sposób, do tego stopnia, że dostałam tak zwanej ;) gęsiej skórki. Zaintrygowana pojechałam do niej. Jestem na miejscu, wchodze do środka i widzę przed sobą duży napis “instytut badań dzieci muzyką”. Pomieszczenie na samym wejściu mnie zachwyca. Wszystko jest w kolorach żołtego , czerwieni, błekitu, turkusu i zieleni… Ściany i podłoga otulone są miękkimi  kolorowymi materacami- przypominało mi to trochę  figloraj.  W rzeczywistości odbywały się tu pewnego rodzaju terapie. Za chwilę znajdujemy się w miejscu, gdzie Kasia  pokazuje mi z wielkim zaangażowaniem, na jakiej zasadzie dziala to wszsytko.  Siada się obok wysokiego, okrągłego słupka ( coś jak rura basenowa) w którym jest na końcu wystająca dziura (przypominająca właśnie koncówke zjeżdzalni na basenie) . Pod spodem są guziki. Jeden z nich trzeba nacisnąć, po czym zaczynają wypadać do długiej miękkiej szyny kolorowe farby w pojemnikach z kolorowymi nakrętkami. Farby te mają być kolorem nut z których później maluje się muzykę…Zanim jednak namaluje się muzykę, naciska się inny guzik, po którym wyskakują kolorowe kule grające przeróżne melodie! Okazuje się, ze kolorowe kule, sa nutami! W melodie trzeba sie dokładnie wsłuchac i zapamietac dobrze kolory nut… Następnie bierze sie ze soba kolorowe farby w pojemnikach, ktore wypadły za pierwszym razem i przechodzi sie dalej do wielkiego stołu, na którym trzeba namalowac to co sie usłyszało… Jestem pod ogromnym wrażeniem…Jak w transie zaczynam to wszystko robić po kolei … Następnie dochodzę do wielkiego stołu, otwieram farby i zaczynam nabierać je w całe dłonie.  Zamaszystymi ruchami maluję po całej powierzchni , przy czym doznaje szoku, ponieważ każdy ruch , kazde mazidło  zaczyna wydawac dźwięk, co powoduje ze zaczynam sie skupiac nad tym co uslyszalam wczesniej i wiem mniej wiecej od jakiego koloru ( dźwieku) musze zacząć, żeby melodia była taka sama, jaką usłyszalam… Zaczynam się bawić, komponować , maluje całymi rękami  po całym stole… Z dziką fantazją tworzę wysublimowane wzory… Muzyka chwilami wychodzi zupełnie inna ale podoba mi się to  i bawie się tym z fascynacją… Nie mogę uwierzyć, ze to co maluje wydaje dźwięki, wrecz gra cudowna muzyka! W rezultacie udaje mi sie namalowac to co usłyszalam w pierwszej wersji. Jestem cała usmarowana farbami, ręce mam dosłownie brudne do ramion i nie mogę się nadziwić, ze ktos wymyslil coś takiego, zeby leczyć dzieci ?!

Dodaj komentarz

Brak komentarzy.

Comments RSS TrackBack Identifier URI

Dodaj komentarz