Sen pierwszej nocy.. popełniony w nowym mieszkaniu- data 11.11.11. Pierwszy zapamiętany/zapisany po 2 miesiącach przerwy…
Czas wojny. Byłam w obozie pracy. Było nas ok 100 osób w jednym ogromnym pomieszczeniu przypominającym wielką maszynownie – tam pracowaliśmy i spaliśmy. W jednej części stały ogromne kotły, w których znajdowała się masa koloru cielistego – z tej masy ręcznie wyrabialiśmy MASKI. W częsci drugiej, stały nasze łożka. Ktoś do nas przybiegł z zewnątrz ostrzegając, że gestapo szuka dziewczyny, która mieszkała i pracowała z nami. Dziewczyna była dotknięta albinizmem i miała długie kręcone włosy. Mieli zamiar ją rozstrzelać. Wiedzieliśmy, że jak juz kogoś szukają, to wpadają do wszystkich pomieszczeń i od razu strzelają po wszystkich szafach i łozkach, dlatego tam nie mogła się schować. Nie wiedzieliśmy gdzie ją ukryć i zobaczyłam na ścianie wiszący wielki krzyż (wielkości człowieka), postanowiłam, ze musimy ją ukrzyżować jak jezusa i nikt się nie zorientuje o co chodzi. Przywiązaliśmy sznurami dziewczynę do krzyża… a z masy, która przeznaczona była na maski ulepiliśmy jej twarz i reszte ciała na wzór jezusa. Gestapowcy wpadli, wszędzie strzeali… jednak krzyż ominęli. Dziewczyna została uratowana.
2 Komentarze
Comments RSS TrackBack Identifier URI
Wow! Gęsto i bogato od symboliki. Można by popłynąć na wielogodzinną podróż wgłąb krainy spowitej mleczną mgłą…
Dość ciężki klimat przeszyty mistycznym akcentem. Mimo to całość logicznie bardzo spójna, co się w snach (szczególnie takich) raczej rzadko zdarza.