lekarz rodzinny

Padłam ofiarą szerzącej się zarazy.  Na mojej twarzy pojawiły się wielkie pęcherze wielkości winogron, wypełnione przezroczystym płynem. Udałam się do przychodni, w której okazało się,  że moim lekarzem rodzinnym był Leon Niemczyk! Z dalszej częsci snu wnioskuję, ze był bliską mi osobą.  Kazał mi przypomnieć sobie dokładnie z kim ostatnio się widziałam, bądź witałam, aby znaleźć przyczynę zarażenia. Poinformował mnie o strasznym wirusie, który rozprzestrzenia się z przerażającą prędkością i że ja chyba niestety go złapałam..  Skojarzyłam od razu, ze spotkałam jakiś czas temu pewną kumpelę ( Moniko P. wybacz! haha) która wyglądała identycznie jak ja teraz. W miedzy czasie w przychodni działo się jeszcze mnóstwo dziwnych rzeczy, których kompletnie nie rozumiem i nie potrafie opisać. Wchodzili i wychodzili dziwni ludzie i  co lepsze rownież zwierzęta! Leon Niemczyk wciąż gdzieś wychodził i wracal, sprawiał wrażenie osoby bardzo dobrej i ciepłej, chyba chciał wszystkim pomóc na raz.  Umowiłam sie z nim na kolejną wizytę i kiedy przyszłam to nikogo nie było. Przychodnia była całkowicie pusta. Wydawało mi sie to bardzo dziwne, wręcz niepokojące. Leon nigdy sie nie spóźniał!  Postanowiłam, że pójde do niego.  Jakimś dziwnym trafem, okazalo sie nagle, że miałam w kieszeni klucz do jego mieszkania.  Ide ulica i widzę go zmierzającego w moim kierunku po drugiej stronie chodnika. Ucieszyłam się i zaczęłam biec do niego  lecz zatrzymuje mnie  nagle widok  podbiegającego do Leona dresiarza w czerwonej czapce na głowie. Dresiarz trzyma w reku pistolet i strzela do Niemczyka dwa razy. Leon upada a po chodniku leje się krew.. Siedze później w jego pustym mieszkaniu i tulę w rekach jego ulubiony koc

1 komentarz

  1. Mrrru…

    […] something about mrrru[…]…


Comments RSS TrackBack Identifier URI

Dodaj komentarz